piątek, 2 czerwca 2017

Koniec cierpliwości.

Pewne rzeczy stały się dla mnie oczywiste. To nie jest wygodne, bo tym samym zapomniałam jakie problemy mają ludzie w podejściu do osób z niepełnosprawnością.
Moja drużyna jest sytuacją oczywistą. Mamy 11 harcerzy, szkoła specjalna, mamy sprawdzone sposoby działania, podejmujemy nowe wyzwania. Niestety zapomniałam jakie uczucia przeżywają osoby, które zetknęły się z niepełnosprawnością po raz pierwszy. Zapomniałam dlaczego zachowują się tak a nie inaczej, i chodzi mi o pamięć emocjonalną. Kiedyś dziwne zachowania tych neurotypowych osób były dla mnie zrozumiałe i miałam większą tolerancję w stosunku do nich. Teraz mnie ostro wpieniają, nawet jeżeli robią głupoty mimo najlepszych chęci.
W tym całym procesie integracji społecznej to nie praca z moimi harcerzami jest trudna. W porównaniu do pracy ze środowiskiem to bułka z masłem... I nie chodzi o nakład pracy, organizację, konkretne działanie. Chodzi o tę frustrację, brak cierpliwości. Nic tylko zakryć uszy, krzyczć i tupać nogami. Dlaczego świat jest taki dziwny???

czwartek, 13 kwietnia 2017

Obóz harcerski 2016

A było tak...


Byliśmy z Szarakami na obozie, w lipcu 2016 roku.
Pojechaliśmy na obóz do lasu, taki z namiotami i bez budynku z prysznicami. Mieliśmy zbudowany przez kwaterkę piec w kuchni, myliśmy się w miskach, pływaliśmy w jeziorze, zbudowaliśmy sobie latrynę.

Oficjalne otwarcie 

Zgrupowanie było na ponad setkę osób, kilka podobozów, dwie kolonie zuchowe. Nasz podobóz liczył  8 osób w pierwszym tygodniu (trzy osoby kadry, dwoje małych dzieci, troje harcerzy) i 6 osób w drugim tygodniu (dwie osoby kadry, jedno małe dziecko, troje harcerzy). Funkcję komendantki pełniłam ja, groźnym-oboźnym był Łukasz, funkcyjną programową Monika. A harcerze kolejno zmieniali się na funkcjach: sanitariusza, nawigatora i kronikarza (zmiana co dwa dni na apelu, za dobrze wykonaną funkcję była odpowiednia sprawność). 



Szaraki pojechały na taki obóz do lasu po raz pierwszy. Spakowały plecaki, zabrały śpiwory, karimaty, kurtki nieprzemakalne, wszystko, co znajdziecie na liście obozej. Zabrały też autyzm, który jeździ z nimi na wszystkie wyjazdy harcerskie, uczestniczy z nimi w zbiórkach, w domu, w szkole, cały czas.
 Rozbiliśmy namioty i postawiliśmy piękny podobóz. 


W takim składzie i z takim ekwipunkiem spędziliśmy pod namiotami w lesie dwa, niezapomniane, lipcowe tygodnie.
W jednym namiocie mieszkał trzyosobowy zastęp "Strażnicy Mchu". W drugim mieszkała kadra "Mędrcy Darni". W trzecim mieliśmy programówkę i świetlicę. A nasz podobóz nazywał się "Anomodon". 

 Wieszamy szyld na bramie do podobozu!

Jak wyglądał dzień? 


Pobudka, gimnastyka, przygotowanie do śniadania i mycia zębów, wyprawa nad jezioro po wodę, mycie zębów, kolejka po herbatę i koszyczek., kanapki z dżemem i pasztetem.
Przygotowanie do apelu, porządki, apel, rozmundurowanie.
Zajęcia poranne, kąpiel w jeziorze.
Przygotowanie do obiadu, mycie rąk, kolejka po obiad, mycie menażek, nie nad balią tylko obok!, leżenie bykiem. 


Droga do kuchni
 

 stołówka

Zajęcia popołudniowe.
Przygotowanie do kolacji, ręce, kolejka po herbatę, kanapki z pasztetem i dżemem.
Zęby, zabrałeś pastę? O, zapomniałem. Dobra, to ci pożyczę.
Przygotowanie do zajęć wieczornych, kominek przy świeczkach albo ognisko, wypełnianie kroniki - Księgi Druidów, zapisanie obserwacji lasu. 
Czytanie legend, latarki, piżamy i spanie. Cisza nocna!

 Pranie, wędrówki, gry terenowe, pierwsza pomoc, orientacja w terenie, za dużo keczupu na kanapce, gotowanie w kuchni, zbieranie chrustu, kuchnia polowa...

 Nocne planszówki


 Pionierka

 Festiwal 

 Rozgrzewka poranna

budowa kuchni polowej 

 Podpłomyk!


budowa urządzeń obozowych


Nieprzetarty Szlak ZHP w lesie? DA SIĘ.

Co nam pomogło?
Gotowość na wszystko. Nastawienie, że wszystko może się wydarzyć. Przekonanie, że nie musimy działać za wszelką cenę. Świadomość celu i dostosowanie działań do sytuacji, potrzeb, możliwości. Elastyczność. 
W czasie gry terenowej.

Kadra zgrupowania. Ich gotowość do pomocy, otwartość i zaufanie jakim nas obdarzyli. Dzięki temu czuliśmy, że mamy zaplecze, a nie nadzór

 Dzięki!

Las i my. Na chwilę byliśmy wolni! Razem, cały podobóz, podnosiliśmy się na duchu w trudnych chwilach, bawiliśmy się razem i śmialiśmy. Łączyły nas ludzkie relacje w ludzkich sytuacjach.

 Na grę!

My, kadra, sobie nawzajem. Chociaż bywało trudno, chociaż były napięcia, chociaż mieliśmy na barkach odpowiedzialność, w sercach emocje i silne przeżycia, chociaż zdarzały się sytuacje kryzysowe. Jeśli to miała być próba zaufania, to była - ekstremalna i z dumą powiem, że się powiodła. Dziękuję Wam totalnie i najbardziej na świecie :)
Zofia i Łukasz w wersji druid oraz Monika i brama w budowie :)




Opowiem o obozie każdemu kto będzie chciał. Opowiem jako człowiek, który przeżył przygodę, jako wychowawca, jako intruktor NS, jako osoba, która zyskała przyjaciół, z każdego punktu widzenia.
Opowiem też o Szarakach, o środowisku 75, o integracji.
Jestem gotowa rozmawiać, opowiadać i wyjaśniać.
Pytajcie!

Dzięki ekipo!!!

niedziela, 9 kwietnia 2017

Oszaleli!

pixabay.com


Jesteśmy dobrym członkiem społeczeństwa, jeśli przestrzegamy zasad.
Nie jeździć tramwajem na gapę.
Nie wpychać się w kolejkę.
Zakaz gry w piłkę.
Ograniczenie prędkości.
Nie ściągać, nie kopiować i wklejać.
Nie gadać, kiedy ja mówię.
Nie robić tak, bo nie wolno.
Nie ograniczać widoczności.
Nie bić, nie kłócić, nie molestować, nie zadzierać, nie mówić.
Naklejanie ogłoszeń zabronione.
No przecież nie tak!
Bo przyjdzie pan. 

Dobrze, że są, i że pan jest gotowy przyjść w każdej chwili, inaczej nie mogłabym się powstrzymać. 

Zakazy jak kaftan bezpieczeństwa. Gwarantują spokój i kontrolę. Używać wtedy, kiedy ktoś nad sobą nie panuje, kiedy nie chce albo nie potrafi się dostosować.

Nie wiem czy to wolno, wybieram brak inicjatywy. Nie otwierać okien, trudno, to się uduszę.

Dziękuję za zakazy! Dziękuję za "nie!", ratunek, barierę bezpieczeństwa. Nie muszę myśleć jak się zachowywać, jaką być, wystarczy mi, że wiem jaką nie być i jak się nie zachowywać. 
Jest prosto, jest jasno i konkretnie.

Zakaz poranny, zakaz od święta i w dzień powszedni. Zakaz dla każdej grupy wiekowej, zakaz dla każdego miejsca i dziedziny życia. Zakaz na złe cechy, zakaz na humory, zakaz na papierosy i alkohol dla dzieci. A w innych sytuacjach? Czy Społeczeństwo Stanowiące Zakazy mogło cokolwiek przeoczyć?
Raczej nie. Dobrze, że wiemy jakimi nie być.
A jakimi być? Jak mam się zachować? e... co?



Tylko w harcerstwie przestali stawiać na zakazy. Szaleńcy!
Jak możemy teraz mówić o WYCHOWANIU?! BEZ ZAKAZÓW?!

czwartek, 23 marca 2017

Harcerstwo efektywne.




Lepszy. Tak, od samego siebie.
Oceniać. Tak, swoje możliwości i trudności. Oceniać i doceniać, nauczyć się jak wykorzystać to co w sobie dobre, nauczyć się wyrozumiałości dla samego siebie, a może uda się być wyrozumiałym dla innych.
Świecić przykładem. Być najlepszym jakim się może w danej chwili, wiedząc, że każdy jest najlepszy inaczej. Nie porównywać do swojego poziomu, nie dorównywać do czyjegoś poziomu.
Zamiast spodziewać się, że na drodze do ideału biegniemy w wyścigu - zrozumieć, że to raczej maraton, w którym nie liczy się zajęte miejsce ale suma kroków postawionych przez wszystkich zawodników.
Ta suma to efekt harcerstwa. Zmiana dla świata, zamiast zmiany świata.

czwartek, 15 września 2016

Tradycja

Oglądałam ostatnio Pingwiny z Madagaskaru, serial.

Scena, która mnie poruszyła i od razu skłoniła do rozważań nad podejściem do kwestii okołoharcerskich:
Małpy prowadzą obrady zwierząt w zoo. Wyczytują listę rzeczy których nie powinno robić się wobec zwiedzających, np. zdejmować im czapek z głów. I nagle jedna małpa mówi coś na migi, a druga jej odpowiada: Ale czy możemy rzucać w ludzi łajnem? Oczywiście, przecież to TRADYCJA! 


tadaaaaaaaaaaaam!

pixabay.com

środa, 7 września 2016

I ty możesz być specjalistą.

Jutro mam obronę. Więc powtarzam i trafiam na to:

"Wszystkie etapy procesu rehabilitacji mogą być realizowane tylko przez grupę przygotowanych specjalistów, tworzących interdyscyplinarny zespół, którego skład zależy od programu usprawniania, jaki zostaje opracowany indywidualnie dla określonej osoby." 

Zgoda, bardzo ładne i mądre. 
I tutaj, z dobrego toru powtarzania fachowej wiedzy w oczekiwaniu i przygotowaniu na ten niezwykle ważny moment jakim jest ukończenie studiów, znowu pomyślałam o moich harcerzach Nieprzetartego Szlaku. Na obozie jeden z nich towarzyszył Wojtkowi w zabawie w piaskownicy, ale sam nie budował niczego z piasku, raczej obserwował las, albo raczej patrzył w przestrzeń, jakby obecny tylko ciałem. Następnego dnia znowu widziałam go przy piaskownicy, wygładzał zamek z piasku. Nie była to okazała forteca, bardziej przypominała bunkier z anteną (kopczyk z patykiem), ale był. I była to pierwsza, spontaniczna budowla w ciągu obozu. Rozwiązanie zagadki jest takie: Pomiędzy dniem poprzednim a budową, w naszym podobozie pojawiły się zuchy. Bawiły się z Wojtkiem w towarzystwie harcerzy i stawiały właśnie takie bunkropodobne zameczki. Dziękuję Zuchy, że pomimo braku specjalistycznego przygotowania, w zupełnie nieświadomy sposób, jako przypadkowo dobrany zespół nieintencjonalnie wpłynęłyście na harcerza z mojej drużyny. Już nie patrzył w przestrzeń przy piaskownicy, tylko budował zamki. 

pixabay.com

środa, 3 sierpnia 2016

Syrenka

Bohater drużyny - warto? Jak tak to jaki?

Byłam dzisiaj z moją znajomą-harcerką i naszymi dziećmi na cmentarzu, odwiedziłyśmy grób Krysi Krahelskiej. Znajoma była kiedyś moją drużynową, a Krysia bohaterką naszej drużyny. Zostawiłyśmy na grobie słoneczniki i znicz, a w drodze powrotnej rozmawiałyśmy o bohaterach. Ostatnio myślę o tym kim są dla nas, harcerzy, bohaterowie. Może te myśli obudziły się w związku z frustracją spowodowaną wydarzeniami w trakcie obchodów 1 sierpnia w Warszawie. Może dlatego, że moja drużyna nie ma jeszcze swojego bohatera...
Ja o bohaterce starej drużyny myślę często.



Warszawiacy mogą być spokojni o swoje miasto. W Wiśle mieszka Syrenka, uzbrojona w miecz i tarczę, by w razie potrzeby bronić Warszawę przez złem.
Na Powiślu, przy brzegu rzeki stoi pomnik naszej strażniczki - syrenki, do którego pozowała Krystyna Krahelska.

- źródło pixabay

Bohaterka naszej drużyny pisała wiersze i piosenki. "Hej, chłopcy, bagnet na broń" śpiewało się na początku każdej zbiórki. Była etnografką i harcerką. W drużynie dowiedziałam się czym jest etnografia, udawało nam się nawet podejmować etnograficzne działania - na zbiórkach, biwakach, zwiadach, obozach - było odkrywanie, poznawanie, badanie, obcowanie z kulturą. Kultura Łemków, Warszawska Odznaka Krajoznawcza, symbol syrenki na plakietce drużyny, Kujawiaczek, Muzeum Etnograficzne w Warszawie, Powstanie Warszawskie. Wszystko grało - nazwa drużyny, obrzędowość, bohater. Krysia jest w pamięci - mojej i dziewczyn z drużyny i gdzieś, w pewnym momencie, ukształtowała część tego kim jesteśmy.
Po śmierci Krysia została odznaczona Krzyżem Walecznych. Zginęła drugiego dnia Powstania, w czasie służby, jako sanitariuszka.




Bohater drużyny - warto.
 Jaki? Bliski.
 Taki, którego możemy odnaleźć, do którego da się dotrzeć, związany w jakiś sposób z naszą rzeczywistością. Im prostszy, tym bliższy będzie harcerzom. Taki, którego da się naśladować, może niekoniecznie na froncie wojny, na czele armii, konno i z szablą w ręku? Przynajmniej tak wynika z moich obserwacji - bliscy harcerzom są bohaterowie o których możemy powiedzieć "zwykły człowiek, który w trudnych okolicznościach postępował jak bohater".