wtorek, 30 czerwca 2015

Krótki przepis na zmianę świata

Kwaterka wyjechała.
Pierwsze relacje z przygotowań obozu już są na profilu Szczepu Rzeka!

rysunek Bi-Pi

 Znacie to?
Spróbujcie zostawić ten świat trochę lepszym niż go zastaliście.

O tym jak opiekować się dzieckiem jest dużo pomysłów. Można zostać wyznawcą ideologii, członkiem grupy zwolenników danego sposobu wychowania, członkiem grupy użytkowników danej firmy dziecięcej, członkiem forum, działaczem, aktywistą, czyimś fanem, czegoś promotorem... Można pełnić rolę, znaleźć powołanie, stać się KIMŚ.
Znam dziewczyny, które robią bardzo, bardzo wiele dobrego na rzecz opieki nad matką, na rzecz promocji karmienia piersią, przestrzegania w Polsce prawa okołoporodowego. Podziwiam zapał i doceniam pracę.
Znamy z Marią fora internetowe i grupy, które dostarczają nam wiele tematów do rozważań, powodów do irytacji a czasem i uśmiechu. Obserwujemy z niedowierzaniem jak ważne dla człowieka może być kilka liter przesłanych w komentarzu. Słowa, które mogą przeczytać wszyscy, które każdy zinterpretuje inaczej, bo nie zawierają intonacji, nie towarzyszy im gest ani wyraz twarzy. Czasem jedna z nas wdaje się w dyskusję a potem żałuje, bo jak tu dyskutować z nieskończoną liczbą ekspertów z których każdy wie lepiej?
Wsparcie jest super ważne, nie mam zwyczaju przytaczać badań ani wypowiedzi ważnych osobistości w świecie medycyny i mam słabą pamięć do nazwisk, ale komuś wyszło w badaniach, że telefon do przyjaciółki/mamy/siostry jest najważniejszym czynnikiem pomagających utrzymać karmienie piersią, kiedy napotyka się trudności. Uwierzyłabym bez badań. Dobrze, że ktoś zajmuje się udowadnianiem ludzkich prawd, choć nie ukrywam, że nie lubię tego dążenia do udowodnienia. Lubię za to zaufanie, własne zdanie, wolność dokonywania wyborów i życzliwość. O! Życzliwość lubię najbardziej. Tak, świadomość jest ważna. Trzeba walczyć z mitami, oświecać. Dla mnie ważne jest, żeby doceniać, dawać przykład i być wdzięcznym.
Każdy z nas w jakimś stopniu ocenia. Na moich studiach kazali nam rozróżniać atrybucję wewnętrzną od zewnętrznej. Chodzi o to, czy oceniasz przez pryzmat swoich potrzeb i sytuacji czy bierzesz pod uwagę sytuację tej drugiej osoby. Dzisiaj w przychodni pani (trochę podsłuchałam, przepraszam) komentowała drugą panią, która dziecko niosła w chuście. Przez pryzmat swojej sytuacji i swoich przekonań.

Czytamy dużo  o opiece, wychowaniu. Czytamy o tym co robić, żeby coś zrobić. Matka decyduje o... Matka powinna... To zależy od mamy... Mama musi mieć prawo do.... Kobieta powinna być... 
Mama - Kobieta to nikt inny, tylko Ty, Mamo. Jesteś jedyna w swoim rodzaju i tylko Ty znajdujesz się w swojej sytuacji, masz swoje upodobania, kształtujesz swoje przekonania.
Jeśli chcesz zmieniać świat na lepsze mam dla Ciebie propozycję. Wyloguj się z forów internetowych, wyłącz komputer. Załóż buty sobie i dziecku i idźcie razem odkrywać świat, na spacerze, gdziekolwiek. Twoje dziecko jest Twoją szansą na pozostawienie świata lepszym. Zadbaj o to, by było szczęśliwe. Jest Twoim światem.



czwartek, 25 czerwca 2015

Już za parę dni...

Odliczanie zaraz się zakończy! Za 10 dni wyjeżdżamy na obóz! Znacie to przedobozowe wyczekiwanie? W wyobraźni już jezioro, las, poluzowana linka od pryczy wbija się w żebra, stukot menażek i balia z wodą, pianą, lasem, tłuszczem od spaghetti i rozmokniętą gąbką... Ach!

Plan jest taki:
Jedziemy z chłopcami samochodem w niedzielę, ciągniemy przyczepę "niewiadówkę" hen, aż za Poznań (z Warszawy to bardzo daleko). Prowadzi tata Wojtka. Przyczepa po co? Żeby z obozu nie musieć uciekać od razu do miasta, w razie złych warunków i trudności, tylko do przyczepy, ona będzie naszym "wyjściem awaryjnym" i zapleczem. Będzie nam spokojniej, w końcu nasza wyprawa to wyzwanie dla wszystkich! Najważniejsi są jednak chłopcy, ich dobre samopoczucie i zdrowie. Chcemy być harcMamami z pierwszego zdarzenia, ale z rozsądkiem.
Tam wita nas ekipa kwaterkowa. Niedzielny wieczór wśród kwaterkowiczów i noc na porządne wyspanie się (jesteśmy optymistkami, to znaczy na pewno ja, Zofia). W poniedziałek przyjadą harcerze. Wraz z nimi kucharka, więc trzeba będzie zacząć przygotowywać obiad, żeby kucharce było łatwiej tego pierwszego dnia.
Żyjemy w lesie w obozowym klimacie aż do 31 lipca. 

Maria, oprócz bycia mamą, zajmie się programem wspólnym całego obozu i obrzędowością. W tym roku plan filmowy. Kamera... Akcja!

Ja, Zofia, oprócz bycia mamą, zajmę się wyżywieniem, listą zakupów i magazynem żywieniowym.

Staś i Wojtek, oprócz bycia synami, będą... synami.

Nie możemy się doczekać. 

Postaramy się namówić kogoś na wrzucenie co jakiś czas przesłanego przez nas zdjęcia albo dwóch zdań. Zobaczymy jak będzie :) 



środa, 24 czerwca 2015

Nie ma czasu.


Młodzi ludzie odchodzą z drużyn harcerskich bo w gimnazjum nie będą mieć czasu.
Odchodzą, gdy idą do liceum, bo w nowej szkole będzie dużo pracy, więc nie będą mieć czasu.
W klasie maturalnej rezygnują, bo jest tyle nauki do matury, że nie ma czasu na harcerstwo.
Na studiach nie ma czasu, na dodatek zimowisko pokrywa się z sesją, nie ma czasu! Kiedy podejmują pracę, nie mają czasu na zbiórki, wyjazdy, nie mają czasu nawet o tym myśleć.
We wrześniu mało czasu, wiadomo, nowy rok, trzeba się przyzwyczaić, niby jak to zrobić, że książki kupić, że korepetycje załatwić, dodatkowe zajęcia wyszukać, zapisy, ustalenia, niepewność, pokazać się wszędzie trzeba od dobrej strony, solidnie! Niby gdzie mieć czas na pisanie planu pracy? Coooo? Umowa ze szkołą?! Kiedy niby rano do szkoły jeździć, umawiać się, przecież nie odbierają, to znaczy raz nie odebrali, no właśnie, więc nie da się dodzwonić. A w październiku pobite gary, przecież dzieciaki pozapisywane, jakieś judo mają, balety, garncarstwo, dlatego liczebność w drużynie niska, właściwie to nie wiadomo, czy harcerstwo jest jeszcze atrakcyjne? No na pewno dlatego tak mało osób, jak niby mają być zastępy jak mało osób w drużynie, gdzie tu system małych grup, chyba system par! Oni nie chcą zastępów, nie potrzebujemy w zasadzie. W zasadzie nigdy nie było tak do końca, więc można sobie poradzić. Poza tym nie ma czasu na robienie zastępów. Może i by się znalazł, ale nie ma czasu się spotkać radą drużyny, z  przybocznymi, nie ma kiedy. A nawet jakbyśmy mieli to nie ma pomysłu co z tym zrobić, niby skąd ma być? No wiadomo, jakieś poradniki wysyłane były, ale kto miałby czas na to, żeby to wszystko przeczytać, przecież to tyle stron napisane bez sensu zamiast w jednym krótkim zdaniu, przecież i tak wszyscy wiedzą o co chodzi, po co to lać tę wodę a marne i w kaszę dmuchać na zimne. Zimą nie pojedziemy nigdzie bo się nakłada sesja na ferie i zagrożenia są, bo przecież kiedy niby się czegoś uczyć skoro ciągle to harcerstwo i harcerstwo. W listopadzie na groby, przecież z rodziną trzeba spędzić, 11 listopada święto! Zbiórkę, uroczystość przygotować, a nieee, nie pójdziemy na uroczystość bo nie bardzo ma kto, bo nikt nie może raczej, mamy sprawy pewne, ważne, koniecznie do załatwienia akurat wtedy. To może i zbiórki nie ma co, bo przecież już jest uroczystość, no tylko, że nas nie będzie. Grudzień odpada totalnie, nie trzeba tłumaczyć! Spotkamy się przed świętami może jakieś prezenty zrobimy nawzajem. Chociaż... Oni robią to w szkole w klasie sobie dają nawzajem to po co powtarzać, to banalne i nudne, już im się znudziło. W styczniu niczego nie zdążymy zrobić bo to przed feriami kilka dni tylko to już trzeba odpuścić, na dodatek sesja. W lutym nie bardzo jest czas, przecież walentynki z ukochanym, koniec sesji jeszcze, przydałby się po niej odpoczynek a nie znowu brać na siebie, człowiek się namęczy to mu się należy. Marzec się nie liczy. W kwietniu już wiosna, ciepło się robi, może biwak? Dobra, trzeba przecież w końcu, cały rok nie wyjeżdżaliśmy. Ale teraz pod namiot to zimno, poczekamy do czerwca. W maju majówka, dzieci jadą z rodzicami, do rodziny, do babci i cioci i wujka za drugi koniec Polski, jak połowy drużyny nie będzie to nie ma co, bo stracą, trzeba będzie powtarzać, bez sensu. Poza tym matura czyjaś jest na pewno, trzeba poczekać do końca matur. Czy karty obozowe ktoś w ogóle dawał żeby rodzicom przekazać? Chyba nie było, nie wiem, spotkanie o obozie jakieś było ale nie było czasu, żeby się pojawić, zresztą po co, dostanie się maila.  Nie wiadomo w zasadzie co w mailu było przecież się nie czyta, takie to długie, załączników nie otwieram, komputer wolno otwiera, nie ma czasu czekać, nie ma czasu komputera wyczyścić, żeby szybciej otwierał. Przed obozem już nie zdążymy, bo już wyjeżdżamy, to już nie ma co. Jakie znowu próby na stopnie? Szaleństwo, gdzie tu próby, nie ma czasu! Pomyślimy we wrześniu.

Nie rezygnuj z harcerstwa, jeśli myślisz, że nie będziesz mieć czasu. Nie rób byle jak harcerstwa, mówiąc, że nie masz czasu. Czas to coś co trzeba wykorzystać a nie czym należy się tłumaczyć. Spróbuj, wyznacz cel, podejmij działanie. 

Od kilku dni jestem podharcmistrzem. W czasie próby byłam w ciąży, urodziłam Wojtka. I znalazłam czas!

wtorek, 23 czerwca 2015

Wyniki konkursu pionierkowego!

Czuwaj!

Nadszedł moment by ogłosić wyniki konkursu pionierkowego. 
Zwycięża projekt Olgi, która zasugerowała bujaną prycz, kombajn na rzeczy na wysokości oczu (by żadne małe rączki nie dosięgnęły niepotrzebnie) i w ramach inspiracji pomysł na żerdkowy kojec.  

Bujana prycz i sen malucha gwarantowany! Tylko wartę do bujania trzeba będzie zatrudnić... :)

Dzięki za udział w konkursie! Olga dostanie od nas wyjątkową kartkę pocztową znad jez. Lubikowskiego!


Ekwipunek biwakowy - zestawienie.


Bilans zużycia ekwipunku dla Wojtka na biwaku (nie uwzględniłam tego w czym przyjechał).

Spakowałam 
Użyłam 
body krótki rękaw x3
body długi rękaw x2
bluzka krótki rękaw x2
bluzka długi rękaw x2
rampersy x3
bluza x1
spodnie x1
rajstopy x3
skarpetki x2
pieluchy zapas
mokre chusteczki
krem uv
szalona chustka magicznie odstraszająca kleszcze i owady
pieluchy tetrowe x2
podkłady bawełniane x2
śpiwór x1
czapka x3 na trzy opcje pogody
książeczka x1
zabawkogryzak x2
chusta 
rampers x1
body x1
bluzka długi rękaw x1
krem uv
śpiwór
rajstopy
1/3 zapasu pieluch
mokre chusteczki
śpiwór
CHUSTA


... Jak zwykle. 

środa, 17 czerwca 2015

Czerwcowy Biwak Łosia

Hej, ale była przygoda!


Zejście do rzeki. Było pięknie!

Czasu przed obozem nie da się sztywno zaplanować. Choćby nie wiem co, zawsze coś wyskoczy. Tym razem, przed naszym czerwcowym biwakiem spotkaliśmy się kadrami drużyn, by ustalić szczegóły. Biwak miał być okazją do integracji drużyn jadących razem w podobozie w lipcu na obóz. To mój ulubiony zwyczaj i dobra praktyka. Chyba tylko dwa razy w życiu byłam w samodzielnym podobozie drużyny, lubię podobozy łączone i mam doświadczenie w obozowaniu z różnymi środowiskami. Z drużyną Marii byłam już w podobozie dawno temu, jako zastępowa, dwa lata później jako przyboczna, a kiedy założyłam drużynę, jako drużynowa wiedziałam już z kim chciałabym postawić krąg namiotów w lesie. Teraz moja drużyna znów jedzie z 126, a ja będę nad nimi czuwać w zgrupowaniu obozu.
Wracając do biwaku... tydzień przed wyjazdem okazuje się to, czego drużynowy obawia się najbardziej. ZIELONA SZKOŁA. 75 "ŁOŚ" muszą jechać sami... Rzecz jasna nie zostaliśmy sami w sensie organizacyjnym. Kadra 126 pomogła nam przygotowując świetną grę z technik linowych. Nie ukrywam, że zmartwiło nas jednak, że ciężar organizacji w większości spadł na nas i to ja miałam zostać komendantką biwaku. Wstępnie miałam pełnić niewielką funkcję, by z Wojtkiem raczej towarzyszyć drużynom na biwaku niż odpowiadać za całość. Finalnie odpowiadałam za całość. Udało się!


Z użyciem liny trzeba było odzyskać pieluszkę Wojtka, zawieszoną na drzewie.


Miejsce biwaku przenieśliśmy w ostatniej chwili dużo bliżej Warszawy, na działkę mojego taty we wsi Czubajowizna. Jest tam pięknie! To idealne miejsce do biwakowania i już nieraz przyjeżdżałam tam z harcerzami. Od pociągu trzeba dojść 7 km. Niestety pierwszy odcinek idzie się wzdłuż ruchliwej szosy - zdecydowaliśmy, że Wojtka trzeba dowieźć na miejsce, natomiast ja, będąc jedyną, która zna drogę, musiałam iść z drużyną. Wojtek ze swoim tatą i dwoma wujkami dla asysty przyjechali więc samochodem i tak samo rzecz się miała przy powrocie.
Tata Wojtka nie został z nami na biwaku (Maria ma łatwiej, tata Stacha to harcerz...), przywiózł syna i zjawił się po niego dopiero w niedzielę, kiedy byliśmy już gotowi do marszu.

Czy z dzieckiem na ręku trudniej prowadzić biwak? Oj tak. Tak bardzo, że nie się nie da? Skąd!
Biwak był super!


W asyście przybocznej...

Wędrowaliśmy z plecakami, gotowaliśmy na ognisku, myliśmy się w rzece (o wdzięcznej nazwie Rządza) i przetrwaliśmy straszliwą nocną burzę w domu mojego taty. Wojtek był bardzo dzielny. Nie obudziła go burza (choć ręce podskakiwały mu przy każdym grzmocie) ani poranna inwazja much, spał twardo do 8:00, czyli do pobudki. Był z nami cały czas, gdy gotowaliśmy obiad w warunkach polowych, w czasie gry terenowej (spał, pilnowany przez naszego psa, Bajkę), gdy myliśmy stopy w rzece, przez całe ognisko spał zamotany w chustę. Wykazał się ogromnym taktem, śpiąc w trakcie uroczystości składania Przyrzeczenia Harcerskiego przez dwóch uczestników biwaku (nawet otworzył oczy na chwilę, ale zachował powagę i poszedł spać dalej, lekko tylko pochrapując od czasu do czasu).
Dzielny syn, pierwszy biwak ma już za sobą :)



Śpiący punktowy i Bajka

czwartek, 11 czerwca 2015

W życiu, gdzie króluje zły - oboźny!

Mały oboźny. Na pełen etat. Albo nawet dwa. 


*łeeeeeeeeeee!*
-Która godzina
-5.38.
-Chcę spać.
*MAMAMAMAMAMAMMA*
-No dobra, nie chcę.

W życiu przychodzi taki moment gdy trzeba zdać funkcję, którą się pełniło przez dni/tygodnie/lata i zrobić miejsce komuś nowemu. Tak jest nie tylko w harcerstwie, ale też w normalnym, codziennym życiu rodzinnym. Pojawia się nowy człowiek i szlag trafia wszystkie nasze postanowienia.

Godziny mojego snu były wyznaczane przez mój własny zegar biologiczny. Jako typowy „nocny Marek” chodziłam spać grubo po wieczorynce a wstanie przed 9 graniczyło z cudem. Egzystowałam sobie w tym moim małym, idealnym świecie, gdzie noc jest najlepszą porą . Dzień zaczynałam spokojną kawą, śniadanie dopiero później, ale wszystko było przemyślane. Kawa musiała mieć idealną temperaturę i musiała być bardzo mocna.
Aż tu pewnego dnia...
płacz dziecka
W szpitalu praktycznie w ogóle nie spałam. Nienawidzę szpitali całym moim sercem i gdybym tylko mogła to nigdy bym tam więcej nie szła. Po powrocie do domu wstawanie co najwyżej 3 godziny. Kawa zimna dość słaba, jak zdążę wypić ciepłą to jest cud. Jedzenie też nie musi być ciepłe, nie musi być przygotowane specjalnie. Życie ratuje mi to, że Młody je to co my, więc mam motywację aby ruszyć zad z łóżka podczas dzieciodrzemki i poczynić jedzenie. 
I tak od roku nie przespałam żadnej nocy.
Ba, nie przespałam więcej niż czterech godzin z rzędu. 
Alarmy mleczne.
Alarmy pieluszkowe.
Alarmy kąpielowe.
Alarmy stałoposiłkowe.
Alarmy zabawowe.
Najgłośniejszy oboźny jakiego znam.

MAMAMAMAMAMAMA AM!

W sumie po jakimś czasie zdążyłam rozpoznawać już alarmy, nie musiałam się zastanawiać o co chodzi. Niestety ciężko przygotować się do nich wcześniej. Dziś pobudka nastąpiła o 6 rano a wczoraj dopiero o 9.
Losowy oboźny.
Ale za to niezastąpiony. Nawet mimo choroby i ząbkowania! Dzielnie budzi mnie.
Kilka razy dziennie.
Codziennie.


Czuwaj druhu oboźny, melduję się na karmienie!

Zastanów się, Druhu/Druhno, czy to ma sens..?

Jedziesz na obóz harcerski. Pełnisz funkcję w kadrze podobozu - to duża sprawa! Od Ciebie zależy, jakie wspomnienia, jakie przeżycia i jakie postawy zabiorą ze sobą dzieciaki, kiedy będziecie wracać do domów z lasu. Masz okazję wpłynąć na ich życie! Zastanów się dobrze, czy ten wpływ jest pozytywny...


Harcerskie wychowanie ma być pozytywne. To znaczy, że w głowie harcerza mają zostać wspaniałe wspomnienia z każdej chwili w obozie. Owszem, bywa trudno. Zwiad i wędrówka na rajdzie bywa ciężka i długa. Musztra bywa trudna i wymagająca. Porządek w namiocie to dużo roboty, a współzawodnictwo zastępów wiąże się z chwilami niepewności i silnych emocji. 
Chodzi mi, druhu/druhno, o formy, które proponujesz. O postawę jaką w czasie tej ciężkiej musztry przybierasz. O atmosferę, która towarzyszy długiej wędrówce. Czy świecisz przykładem pogody ducha? Czy zastanawiasz się jak w trudach obozowych przyprawić podopiecznych o uśmiech? Harcerz śmieje się nawet, gdy jest ciężko.
A jeżeli jesteśmy przy śmianiu się...
Znacie sposób na uciążliwe biszkopty? Jak męczą pytaniami i brakiem zaradności to w roli posłańca ganiają do zgrupa po wiaderko fazy albo bulbulator. I chwila spokoju. 
Co o tym myślę? Cóż za paskudny brak taktu w stosunku do drugiego człowieka..! Cóż za brak wyobraźni ze strony wychowawcy!
Jakbym się dowiedziała, jako mama, że Wojtka ktoś posłał po bulbulator to nie powiem dokąd bym posłała tego kogoś.
Jako mama chciałabym ze spokojem wysłać dziecko na obóz harcerski z myślą "Oh! jak dobrze. Całe szczęście, że na obozach harcerskich nie ma tych wszystkich uwłaczających godności człowieka chrztów pierwszoroczniaków, które służą jedynie prymitywnej rozrywce stałych bywalców. Tam są sami świadomi wychowawcy, którzy przygotowując program dla mojego dziecka zadają sobie pytanie: Czy to ma sens? "


Warto się zastanowić, czy to co robimy jest pozytywne i ma sens. 

Wpis dedykuję G., której jednocześnie dziękuję za wszystkie nasze rozmowy o poszanowaniu godności małego człowieka. 

wtorek, 2 czerwca 2015

Kiedy mundur zaczyna być za mały na brzuch?

Na blogu mamy kilka postów a już słyszałam (albo czytałam), że są tacy, którzy czekają na kolejne i tacy, dla których czuwajmamo jest wsparciem. Cieszę się strasznie i specjalnie dla nich napiszę jeszcze o ciąży w harcerskim mundurze (przestałam się w niego mieścić dopiero w 6 miesiącu...). Wiecie już o obozie ale co z działalnością w ciągu roku szkolnego?

Drużynę prowadziłam nadal (i prowadzę teraz, z Wojtkiem u boku), przygotowywałam comiesięczne zbiórki drużyny i rady drużyny. Od początku planowaliśmy z kadrą pracę tak, by na początku drugiego semestru mogli poradzić sobie beze mnie. Kiedy Wojtek miał trzy miesiące spotkaliśmy się na uaktualnienie planów drużyny. Można więc powiedzieć, że podstawowe działania drużyny nie były dużym wyzwaniem.  Pojechałam też z drużyną na zlot hufca (piąty miesiąc). Powiedziałam do moich harcerek "Może być mi ciężko, bądźcie uważne i grzeczne, dla mnie to wyzwanie" - zachowywały się wzorowo!
Zorganizowałam i poprowadziłam też imprezkę wigilijną drużyny w grudniu (to ósmy miesiąc), z zaproszeniem rodziców, gości, dyrekcji, która była całkiem dynamiczna.
Byłam komendantką kursu zastępowych harcerskich i starszoharcerskich (siódmy miesiąc), złożonego z dwóch zjazdów weekendowych. W czasie tego kursu przygotowałam i opiekowałam się dwoma stażami w namiestnictwie.
Byłam w trakcie realizacji próby podharcmistrzowskiej, wzięłam udział w kursie podharcmistrzowskim, złożonym z trzech zjazdów - w Józefowie (5 miesiąc), w Warszawie  i Chachalni, okolice Krotoszyna (6 miesiąc, to wtedy mundur było już ciężko naciągnąć).
Poza tym wszystkim byłam członkiem rady namiestnictwa harcerskiego i starszoharcerskiego.

Udało mi się zrealizować wszystkie te działania, bo otaczali mnie bardzo pomocni ludzie. Nigdy nie zostałam z niczym sama, nikt nie odmówił mi pomocy. Jeśli kierowałam zespołem, to jego członkowie sumiennie wypełniali zadania. Ekipa kursu zastępowych była ekstra - kiedy decydowałam się na postawienie kursu, powiedziałam wszystkim, że chętnie go zrobię ale nie dam rady sama. Nie było problemu ze znalezieniem kadry, która chętnie się zaangażowała. Kadra mojej drużyny była kochana i wspierała mnie.
Szczególnie ciepło muszę powiedzieć o organizatorach kursu phm - Szkoła Instruktorska Chorągwi Stołecznej "Iluminacja" rzadzi! Dbali o mnie, zapewniali co trzeba i byli najbardziej wyrozumiali na świecie. Gdyby istniał medal "Przyjaźni matkom" to przyznałabym go "Iluminacji" bez wahania (ostatnio dzięki nim wzięłam też udział w kursie kierowników placówek wypoczynku).

Harcerz w każdym widzi bliźniego, a za brata uważa każdego innego harcerza. Jak w rodzinie dba się o ciężarną tak harcerska rodzina zadbała o mnie, za co strasznie dziękuję. Pozytywne były też rozmowy z rodzicami harcerzy. Może mam szczęście do ludzi na harcerskim szlaku, a może to świat staje się bardziej przyjazny kiedy jesteś w ciąży. W każdym razie dzięki!


Kurs Zastępowych "Yellow Submarine"
Stary Fred i Wojtuś w brzuchu (karteczka z imieniem). Zamiast munduru sama chusta.