czwartek, 13 kwietnia 2017

Obóz harcerski 2016

A było tak...


Byliśmy z Szarakami na obozie, w lipcu 2016 roku.
Pojechaliśmy na obóz do lasu, taki z namiotami i bez budynku z prysznicami. Mieliśmy zbudowany przez kwaterkę piec w kuchni, myliśmy się w miskach, pływaliśmy w jeziorze, zbudowaliśmy sobie latrynę.

Oficjalne otwarcie 

Zgrupowanie było na ponad setkę osób, kilka podobozów, dwie kolonie zuchowe. Nasz podobóz liczył  8 osób w pierwszym tygodniu (trzy osoby kadry, dwoje małych dzieci, troje harcerzy) i 6 osób w drugim tygodniu (dwie osoby kadry, jedno małe dziecko, troje harcerzy). Funkcję komendantki pełniłam ja, groźnym-oboźnym był Łukasz, funkcyjną programową Monika. A harcerze kolejno zmieniali się na funkcjach: sanitariusza, nawigatora i kronikarza (zmiana co dwa dni na apelu, za dobrze wykonaną funkcję była odpowiednia sprawność). 



Szaraki pojechały na taki obóz do lasu po raz pierwszy. Spakowały plecaki, zabrały śpiwory, karimaty, kurtki nieprzemakalne, wszystko, co znajdziecie na liście obozej. Zabrały też autyzm, który jeździ z nimi na wszystkie wyjazdy harcerskie, uczestniczy z nimi w zbiórkach, w domu, w szkole, cały czas.
 Rozbiliśmy namioty i postawiliśmy piękny podobóz. 


W takim składzie i z takim ekwipunkiem spędziliśmy pod namiotami w lesie dwa, niezapomniane, lipcowe tygodnie.
W jednym namiocie mieszkał trzyosobowy zastęp "Strażnicy Mchu". W drugim mieszkała kadra "Mędrcy Darni". W trzecim mieliśmy programówkę i świetlicę. A nasz podobóz nazywał się "Anomodon". 

 Wieszamy szyld na bramie do podobozu!

Jak wyglądał dzień? 


Pobudka, gimnastyka, przygotowanie do śniadania i mycia zębów, wyprawa nad jezioro po wodę, mycie zębów, kolejka po herbatę i koszyczek., kanapki z dżemem i pasztetem.
Przygotowanie do apelu, porządki, apel, rozmundurowanie.
Zajęcia poranne, kąpiel w jeziorze.
Przygotowanie do obiadu, mycie rąk, kolejka po obiad, mycie menażek, nie nad balią tylko obok!, leżenie bykiem. 


Droga do kuchni
 

 stołówka

Zajęcia popołudniowe.
Przygotowanie do kolacji, ręce, kolejka po herbatę, kanapki z pasztetem i dżemem.
Zęby, zabrałeś pastę? O, zapomniałem. Dobra, to ci pożyczę.
Przygotowanie do zajęć wieczornych, kominek przy świeczkach albo ognisko, wypełnianie kroniki - Księgi Druidów, zapisanie obserwacji lasu. 
Czytanie legend, latarki, piżamy i spanie. Cisza nocna!

 Pranie, wędrówki, gry terenowe, pierwsza pomoc, orientacja w terenie, za dużo keczupu na kanapce, gotowanie w kuchni, zbieranie chrustu, kuchnia polowa...

 Nocne planszówki


 Pionierka

 Festiwal 

 Rozgrzewka poranna

budowa kuchni polowej 

 Podpłomyk!


budowa urządzeń obozowych


Nieprzetarty Szlak ZHP w lesie? DA SIĘ.

Co nam pomogło?
Gotowość na wszystko. Nastawienie, że wszystko może się wydarzyć. Przekonanie, że nie musimy działać za wszelką cenę. Świadomość celu i dostosowanie działań do sytuacji, potrzeb, możliwości. Elastyczność. 
W czasie gry terenowej.

Kadra zgrupowania. Ich gotowość do pomocy, otwartość i zaufanie jakim nas obdarzyli. Dzięki temu czuliśmy, że mamy zaplecze, a nie nadzór

 Dzięki!

Las i my. Na chwilę byliśmy wolni! Razem, cały podobóz, podnosiliśmy się na duchu w trudnych chwilach, bawiliśmy się razem i śmialiśmy. Łączyły nas ludzkie relacje w ludzkich sytuacjach.

 Na grę!

My, kadra, sobie nawzajem. Chociaż bywało trudno, chociaż były napięcia, chociaż mieliśmy na barkach odpowiedzialność, w sercach emocje i silne przeżycia, chociaż zdarzały się sytuacje kryzysowe. Jeśli to miała być próba zaufania, to była - ekstremalna i z dumą powiem, że się powiodła. Dziękuję Wam totalnie i najbardziej na świecie :)
Zofia i Łukasz w wersji druid oraz Monika i brama w budowie :)




Opowiem o obozie każdemu kto będzie chciał. Opowiem jako człowiek, który przeżył przygodę, jako wychowawca, jako intruktor NS, jako osoba, która zyskała przyjaciół, z każdego punktu widzenia.
Opowiem też o Szarakach, o środowisku 75, o integracji.
Jestem gotowa rozmawiać, opowiadać i wyjaśniać.
Pytajcie!

Dzięki ekipo!!!

niedziela, 9 kwietnia 2017

Oszaleli!

pixabay.com


Jesteśmy dobrym członkiem społeczeństwa, jeśli przestrzegamy zasad.
Nie jeździć tramwajem na gapę.
Nie wpychać się w kolejkę.
Zakaz gry w piłkę.
Ograniczenie prędkości.
Nie ściągać, nie kopiować i wklejać.
Nie gadać, kiedy ja mówię.
Nie robić tak, bo nie wolno.
Nie ograniczać widoczności.
Nie bić, nie kłócić, nie molestować, nie zadzierać, nie mówić.
Naklejanie ogłoszeń zabronione.
No przecież nie tak!
Bo przyjdzie pan. 

Dobrze, że są, i że pan jest gotowy przyjść w każdej chwili, inaczej nie mogłabym się powstrzymać. 

Zakazy jak kaftan bezpieczeństwa. Gwarantują spokój i kontrolę. Używać wtedy, kiedy ktoś nad sobą nie panuje, kiedy nie chce albo nie potrafi się dostosować.

Nie wiem czy to wolno, wybieram brak inicjatywy. Nie otwierać okien, trudno, to się uduszę.

Dziękuję za zakazy! Dziękuję za "nie!", ratunek, barierę bezpieczeństwa. Nie muszę myśleć jak się zachowywać, jaką być, wystarczy mi, że wiem jaką nie być i jak się nie zachowywać. 
Jest prosto, jest jasno i konkretnie.

Zakaz poranny, zakaz od święta i w dzień powszedni. Zakaz dla każdej grupy wiekowej, zakaz dla każdego miejsca i dziedziny życia. Zakaz na złe cechy, zakaz na humory, zakaz na papierosy i alkohol dla dzieci. A w innych sytuacjach? Czy Społeczeństwo Stanowiące Zakazy mogło cokolwiek przeoczyć?
Raczej nie. Dobrze, że wiemy jakimi nie być.
A jakimi być? Jak mam się zachować? e... co?



Tylko w harcerstwie przestali stawiać na zakazy. Szaleńcy!
Jak możemy teraz mówić o WYCHOWANIU?! BEZ ZAKAZÓW?!