Oglądałam ostatnio Pingwiny z Madagaskaru, serial.
Scena, która mnie poruszyła i od razu skłoniła do rozważań nad podejściem do kwestii okołoharcerskich:
Małpy prowadzą obrady zwierząt w zoo. Wyczytują listę rzeczy których nie powinno robić się wobec zwiedzających, np. zdejmować im czapek z głów. I nagle jedna małpa mówi coś na migi, a druga jej odpowiada: Ale czy możemy rzucać w ludzi łajnem? Oczywiście, przecież to TRADYCJA!
czwartek, 15 września 2016
środa, 7 września 2016
I ty możesz być specjalistą.
Jutro mam obronę. Więc powtarzam i trafiam na to:
"Wszystkie
etapy procesu rehabilitacji mogą być realizowane tylko przez grupę
przygotowanych specjalistów, tworzących interdyscyplinarny zespół,
którego skład zależy od programu usprawniania, jaki zostaje
opracowany indywidualnie dla określonej osoby."
Zgoda, bardzo ładne i mądre.
I tutaj, z dobrego toru powtarzania fachowej wiedzy w oczekiwaniu i przygotowaniu na ten niezwykle ważny moment jakim jest ukończenie studiów, znowu pomyślałam o moich harcerzach Nieprzetartego Szlaku. Na obozie jeden z nich towarzyszył Wojtkowi w zabawie w piaskownicy, ale sam nie budował niczego z piasku, raczej obserwował las, albo raczej patrzył w przestrzeń, jakby obecny tylko ciałem. Następnego dnia znowu widziałam go przy piaskownicy, wygładzał zamek z piasku. Nie była to okazała forteca, bardziej przypominała bunkier z anteną (kopczyk z patykiem), ale był. I była to pierwsza, spontaniczna budowla w ciągu obozu. Rozwiązanie zagadki jest takie: Pomiędzy dniem poprzednim a budową, w naszym podobozie pojawiły się zuchy. Bawiły się z Wojtkiem w towarzystwie harcerzy i stawiały właśnie takie bunkropodobne zameczki. Dziękuję Zuchy, że pomimo braku specjalistycznego przygotowania, w zupełnie nieświadomy sposób, jako przypadkowo dobrany zespół nieintencjonalnie wpłynęłyście na harcerza z mojej drużyny. Już nie patrzył w przestrzeń przy piaskownicy, tylko budował zamki.
pixabay.com
Subskrybuj:
Posty (Atom)