wtorek, 8 września 2015

Uważaj jak mówisz do dziecka. Szczególnie cudzego.

Pominę kwestię seplenienia. Podnosi mi ciśnienie do takiego jaki ma normalny człowiek. I to bez pomocy kawy. Seplenienie jest zaliczane do WAD WYMOWY. Smutne, że tylu dorosłych ma z tym problem :C

„niuniuniu jaki ślićnia dzidza, niuniuniu, pinkni chłopćik z ciebie ”

I zauważyłam, że to faktycznie jest jakaś plaga. Bardzo dużo dorosłych sepleni do dziecka i mimo moich usilnych starań, próśb i błagań nie może przestać. Polecam udać się do logopedy. Serio. 


Seplenienie to jedno, ale są słowa, które są dla mnie bardziej krzywdzące. Nie wiem czy ktokolwiek się zgodzi z podanymi przeze mnie przykładami sytuacji.



1. Jestem na dziale z pieczywem w markecie. Dziecko w wózku siedzi i zadowolone z nowej umiejętności dźwiękowej mówi „aaaam!” wskazując na pieczywo. Brawo Młody, znalazłeś coś do jedzenia i nazwałeś poprawnie.Punkt dla ciebie.  Biorę pieczywo do domu i zaczynam zastanawiać się, którą bułkę wziąć dziecku, które roku jeszcze wtedy chyba nie miało nawet. Albo miało ciut ponad. Decyzja moja, dziecko raczej niezależnie od niej będzie zadowolone, bo dostanie jedzenie. W pewnym momencie obok mnie pojawia się kobiecina, w wieku już przekwitłym i w te słowa do Młodego: „Głodny pewnie jesteś. Zobacz jakie ładne pączki kolorowe. Mama zaraz Ci kupi”. Chciałam powiedzieć coś niemiłego, ale staram się poprawiać wizerunek studentów i trzymam nerwy na wodzy. Niby krzywdy mi jej gadanie nie zrobiło, ale jakby moja latorośl była starsza i rozumiała coś więcej to mogłaby podnieść bardzo głośny raban o tę słodką bułę, której w gruncie rzeczy nie chce*, ale jakaś pani powiedziała, że mama kupi. Myślę, że wyszłabym z tej sytuacji z głową, ale byłabym zadowolona jakby ludzie nie mówili mojemu dziecku co ja zrobię. Szczególnie bez konsultacji tego ze mną.

(* moje dziecko nad słodycze przedkłada mięso. Szczególnie na obiady. Widać, że mój syn. Wzruszyłam się)



2.Miliony sytuacji. I to nawet od rodziny: „Zła mama/zły tata nie daje <czegoś> jeść. Zaraz ciocia/babcia/wujek/sąsiad/ktokolwiek da jak mama/tata nie będzie patrzeć.” Och, wspaniale że dbacie o to aby mojemu dziecku niczego w diecie nie zabrakło. Szczególnie kilku ton czekolady (nie mówię, że powinien być absolutny zakaz czekolady u dzieci, ale raczej nie jest podstawą diety. Chociaż czasem sama żałuję ;) Ja wiem, że większość cioć/babć/wujków/etc. wychowała własne dzieci, ale nie każdy chce powielać ich sposoby. Bywają też sytuacje, w których dziecko jest na dany produkt uczulone i czasami rodzina nie jest wstanie tego zrozumieć. Takie teksty dotyczą nie tylko jedzenia, ale też rozwoju. Fakt, że dziecko na etapie "Dlaczego go nie prowadzacie?" albo "Dlaczego go nie sadzacie?" nie kuma jeszcze na tyle, żeby się tego domagać, ale tak się to wszystko zaczyna. Ja już czekam na komentarze odnoście nieudolnych prób odsmoczkowania. 
Do tego krytyka rodzica przy dziecku jest moim zdaniem nie na miejscu. Szczególnie tak czarno-biała. 

3. Na koniec mój ulubiony, najlepszy i uwalniający we mnie największe pokłady wściekłości i żądzy mordu: „Taki duży jesteś a jeszcze tego cycka?!”
Na spokojnie,odpowiedzi do tego są dwie: a)ja nie mam cycków, mam piersi, b) polecam zalecenia WHO 
Na pytanie dlaczego nadal karmisz piersią możesz odpowiedzieć, że nie stać cię na mleko w proszku. Serio, obciążenie dla kieszeni straszne. Ale co powiedzieć małemu dziecku, w którym takie stwierdzenie wzbudza poczucie wstydu? Ja wiem, że raczej nikomu o to nie chodziło, ale tak jest. Pomijając wtykanie nosa w bardzo intymną relację matki i dziecka to odnosi się też do sposobu żywienia. Tylko akurat tak sformułowane pytanie jest atakiem w stronę dziecka. A skąd ci wszyscy ludzie wiedzą ile powinnam karmić i jaką wartość odżywczą ma moje mleko?  Z plotek i szkodliwych mitów. Smutne jest życie ludzi, którzy twierdzą, że wszystkie wartości odżywcze wyparowują z mleka wraz z ukończeniem przez dziecko 4/6/9miesięcy. A po roku to już bez sensu totalnie!

Oczywiście mogłabym bez końca tak wymieniać (a na pewno bardzo długo), ale chciałabym zwrócić uwagę na bardzo ważną rzecz. Dzieci z wiekiem rozumieją coraz więcej. Możemy przeoczyć moment, w którym dziecko zrozumie nasze słowotoki. Apel szczególnie do rodziny, dziecko może rozumieć, że krytykujecie jego rodziców i odczuć ich działanie jako negatywne, mimo że samo by na to nie wpadło. To rodzic decyduje jak wychowuje swoje dziecko. Jeżeli robi to w sposób, który Was bardzo doprowadza do szału to to powiedzcie. Ale rodzicom. Nie dzieciom.



2 komentarze:

  1. A propos "złych ludzi" i tego co się mówi do dzieci, to podczas moich praktyk w szpitalu zwróciłam uwagę na to, że rodzice (o zgrozo!) bardzo często mówią dzieciom np. przy pobieraniu krwi "o jaka zła ta ciocia, krzywdę robi!". Dziecku żadna krzywda się nie dzieje, pielęgniarki wiedzą co robią,może minimalnie zaboleć, jak to ukłucie. Dziecko płacze i krzyczy tylko dlatego, że się boi, a takie gadanie rodzica tylko utwierdza je w przekonaniu, że dzieje się coś złego i trzeba krzyczeć i płakać i się wyrywać... A później taki rodzic się dziwi, że dziecko się boi lekarza...

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się... Intuicja matki często jest zagłuszana przez "doświadczone" osoby... Są też hardcorowe przypadki, kiedy TRZEBA zareagować np tu http://wyborcza.pl/duzyformat/1,147368,18693963,to-moje-dziecko-i-jak-bede-chciala-to-bede-je-bila-wtedy.html

    OdpowiedzUsuń