czwartek, 7 maja 2015

Podróże małe i małe. Biwaki!

Pogodzenie harcerstwa, studiów, dziecka, innych pasji i blogowania proste nie jest. Ale wreszcie udało mi się coś napisać.

Młody ma już za sobą wiele podróży, nie tylko harcerskich i nie tylko po tej stronie brzucha. Pierwszym wyjazdem był biwak szczepu w 2013. Jeszcze w brzuchu i jeszcze niewidoczny praktycznie dla świata. Zachęcona tym, że wyjazd mu się podobał (nie narzekał) pojechałam z nim rok później na taki sam wyjazd. I na jeszcze kolejny.

Biwak Szczepu Rzeka: Nurt 2014.
A więc postanowione! Jedziemy! Z lekką dozą niepokoju (bo która matka się nie denerwuje?) i dużą chęcią to działania (a to w końcu podstawa!) pakujemy się w autokar.

Zanotować: nie bierz na siebie odpowiedzialnej funkcji jeżeli Twoje dziecko jest atencyjne z jakiegokolwiek powodu albo ma predyspozycje do atencyjności.
Zanotować2: podziel obowiązki z człowiekiem, który ma czelność nazywać się ojcem Twojego dziecka żeby nie obudzić się z ręką w nocniku kiedy oboje jesteście potrzebni.

Największą niepewność wiązałam z harcerzami, bo w końcu niby dziecko widzieli kiedyś, ale czy ja wiem jak będą się zachowywać? Niby zauważyli, że w ciągu poprzedniego roku brzuch mi urósł i mogli wykminić, że będzie niemowlę (no właśnie nie...), ale potrafili sobie to wyobrazić?
Moi podopieczni dali radę. Jakie wielkie było moje zdziwienie, gdy proponowali mi pomoc lub po prostu dopraszali się abym do nich przyszła z Młodym (tak, harcerze chcieli spędzać czas z oboźną, a niby oboźny taki zły ;) ). Świeciłam (i świecę przykładem), że wszystko da się zrobić jeżeli się chce, że dziecko nie jest przeszkodą.

Nawiązując do posta Zosi: na ten biwak nie brałam wózka. Chustę jeno oraz fotelik samochodowy, bo jechaliśmy autokarem.

Zanotować3: na karmienie słoiczkami i przecierami nie bardzo jest czas. Spróbować BLW.

Biwak z okazji Dnia Myśli Braterskiej 2015

Już drugi wyjazd, już spokojniej być powinno. Ale dziecko zyskało na mobilności przez te kilka miesięcy i już strach go z oka spuścić. Tym razem jechaliśmy pociągiem. Bez fotelika, bez wózka. Chusta jest zawsze najlepszym rozwiązaniem.

Zanotować: BLW jest wspaniałe. Szczególnie, że jedzenie w schroniskach praktycznie nie zna soli, więc jest zupełnie bezpiecznie. Gorzej, że nie ma tam najczęściej krzesełek do karmienia i trzeba dziecko trzymać na kolanach. A talerz jest zawsze ciekawy. Szczególnie gdy można go stłuc.

Zanotować2: Chusta jest cudowna, ale na długie dystanse jest męcząca. Szczególnie gdy jest zimno, źle i nawet dziecko to widzi.

Harcerze nadal byli bardzo zainteresowani. Ciężko było wytłumaczyć im, że jak dziecko śpi to trzeba być cicho (szczególnie zuchom), ale wierzę że starali się mi pomóc jak tylko mogli.

Liczę na to, że te wyjazdy oswoiły trochę wszystkich (bezdzietną kadrę mojego szczepu też) z posiadaniem dziecka w towarzystwie oraz z tym jak trzeba się zachowywać i na co liczyć. Dzieci są priorytetem a dopiero później jest harcerstwo.


Często dostaję pytania, czy Staś będzie kiedyś zuchem/harcerzem. Moja odpowiedź jest taka, że będzie tylko jeżeli sam będzie tego chciał. Nie poczuwam się do roli matki, która zmusza swoje dziecko to posiadania takich samych zainteresowań. Mogę go najwyżej spróbować przekonać.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz