czwartek, 25 czerwca 2015

Już za parę dni...

Odliczanie zaraz się zakończy! Za 10 dni wyjeżdżamy na obóz! Znacie to przedobozowe wyczekiwanie? W wyobraźni już jezioro, las, poluzowana linka od pryczy wbija się w żebra, stukot menażek i balia z wodą, pianą, lasem, tłuszczem od spaghetti i rozmokniętą gąbką... Ach!

Plan jest taki:
Jedziemy z chłopcami samochodem w niedzielę, ciągniemy przyczepę "niewiadówkę" hen, aż za Poznań (z Warszawy to bardzo daleko). Prowadzi tata Wojtka. Przyczepa po co? Żeby z obozu nie musieć uciekać od razu do miasta, w razie złych warunków i trudności, tylko do przyczepy, ona będzie naszym "wyjściem awaryjnym" i zapleczem. Będzie nam spokojniej, w końcu nasza wyprawa to wyzwanie dla wszystkich! Najważniejsi są jednak chłopcy, ich dobre samopoczucie i zdrowie. Chcemy być harcMamami z pierwszego zdarzenia, ale z rozsądkiem.
Tam wita nas ekipa kwaterkowa. Niedzielny wieczór wśród kwaterkowiczów i noc na porządne wyspanie się (jesteśmy optymistkami, to znaczy na pewno ja, Zofia). W poniedziałek przyjadą harcerze. Wraz z nimi kucharka, więc trzeba będzie zacząć przygotowywać obiad, żeby kucharce było łatwiej tego pierwszego dnia.
Żyjemy w lesie w obozowym klimacie aż do 31 lipca. 

Maria, oprócz bycia mamą, zajmie się programem wspólnym całego obozu i obrzędowością. W tym roku plan filmowy. Kamera... Akcja!

Ja, Zofia, oprócz bycia mamą, zajmę się wyżywieniem, listą zakupów i magazynem żywieniowym.

Staś i Wojtek, oprócz bycia synami, będą... synami.

Nie możemy się doczekać. 

Postaramy się namówić kogoś na wrzucenie co jakiś czas przesłanego przez nas zdjęcia albo dwóch zdań. Zobaczymy jak będzie :) 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz